W 2014 roku opublikowano w Polsce 32480 tytułów, z czego 18870 nowości (tak podaje Instytut Książki). Prosta matematyka wskazuje nam, że dziennie ukazuje się więc prawie 89 nowych książek, a prawie 52 nie były wcześniej publikowane. Toniesz w zalewie nowości? A może chciałbyś dołożyć cegiełkę od siebie i zależy Ci na wpisaniu się w trendy. Albo interesują Cię najnowsze trendy wydawnicze lub po prostu chcesz wiedzieć, co w trawie piszczy. Jak być na bieżąco?

Im masz więcej źródeł wiedzy i im regularniej je sprawdzasz – tym lepiej dla Ciebie.  Nie umknie Ci z oka żadna perełka, ani trend. Gdy czasem odpuszczę sobie monitorowanie nowości wydawniczych, za jakiś czas dowiaduję się, że mój ulubiony pisarz wydał książkę (o której nic nie wiedziałam), albo pojawił się jakiś tytuł, zmieniający zasady gry na rynku, lub zjawił się nowy, świetny pisarz fantasy z USA, o którym jeszcze nie słyszałam (a cały świat za nim szaleje). Dlatego chciałabym Ci opowiedzieć o kilku sposobach, które pozwalają mi trzymać rękę na pulsie. Lub nie zgubić się kompletnie w zalewie nowości.

Lubimyczytac.pl

Serwis ma dla mnie ogromną wartość. Pomimo, że sama nie publikuję tam recenzji i nie oceniam książek, strona pozwala sprawdzić co w trawie piszczy. Systematycznie są dodawane nowości książkowe (wraz z miejscem, datą wydania i numerem ISBN – nie raz te informacje uratowały mi skórę, gdy musiałam uzupełnić bibliografię, a książki z których cytowałam leżały już z powrotem w bibliotece), poza tym można łatwo dowiedzieć się, jakie są opinie innych czytelników. Nie zawsze się z nimi zgadzam, ale pozwalają mi zrozumieć różne reakcje na dany tytuł (bardzo przydatne przy prowadzeniu badań naukowych związanych z recepcją książki). Dzięki komentarzom wiemy, co inni cenią w literaturze i czego poszukują . Lubimy czytać pozwala również odkryć książki nieco zapomniane, które wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem i są wysoko oceniane. Na uwagę zasługuje też lista  TOP 100 wg czytelników.

Empik i Matras

Nie przepadam za dużymi sieciami księgarni z kilku powodów. Psują rynek wysokimi marżami, można w nich znaleźć tylko popularne nowości, za wyłożenie książki na stołach wydawca musi tracić i mają coraz mniej wspólnego z księgarniami (chociaż empikowe dodatki do domu są całkiem niezłe). Nie robię w Empiku i Matrasie zakupów, chyba że nie mam wyboru (a zwykle wybór mam). Wymieniam sieciówki wyłącznie z powodu ich list bestsellerów. W końcu Empik i Matras zgarniają dużą część rynku, a ich zestawienia najlepiej sprzedających się książek (czy dostępne w księgarniach, czy na stronie internetowej) pomagają zrozumieć, jakie książki są aktualnie najczęściej kupowane. A to już punkt wyjścia do dalszych analiz.

Małe księgarnie

Miejsce, gdzie zwykle kupuję książki i gdzie szukam interesujących nowości. Takich, dla których nie ma miejsca w sieciowych księgarniach. Często odkrywam smaczki sprzed kilku lat. Na Śląsku szczególnie polecam: Złą Bukę, Bookiestrę i Bookszpan.

Goodreads.com

Prototyp polskiego Lubimy Czytać. Lubię raz na jakiś czas przejrzeć nowości, popularne książki w interesujących mnie kategoriach, prześledzić trendy. Jeśli coś jest popularne na Goodreads, niebawem będzie popularne i w Polsce. Oczywiście, nie zawsze sukces książki za granicą przekłada się na sukces w Polsce, ale kilka lat temu Goodreads było zalane literaturą new adult. A co teraz króluje w polskich księgarniach? New adult właśnie.

„Książki. Magazyn do czytania”

Każdy kolejny numer jest dla mnie jak mały Dzień Dziecka. Długie wywiady, świetne recenzje, interesujące artykuły. Uwielbiam „Książki” za przystępny język i wcale niekrótkie recenzje. Zawsze kończę lekturę numeru z zanotowanymi tytułami do przeczytania.

„Publishers Weekly”

Czasem mam wrażenie, że jestem lekko uzależniona od tego portalu. W pracy śledziłam nowości książkowe, teraz śledzę interesujące mnie informacje na temat rynku książki i self-publishingu. Czasem uda mi się znaleźć fajne publikacje do przeczytania w oryginale, a czasem czytanie PW skutkuje nowym pomysłem w pracy naukowej (np. porównanie trendów lub wielkości rynków w Polsce i za granicą). Uwielbiam ich krótkie recenzje. Zawsze w punkt. I tak samo jak w wypadku Goodreads – jeśli redakcja wyraża się dobrze o pewnych książkach, kwestią czasu jest, zanim trafią na polski rynek.

Social media i blogosfera

Lajkuję, czytam i udostępniam ulubionych blogerów, fanpejdże, newslettery poświęcone literaturze. Śledzę ulubionych pisarzy i ulubione wydawnictwa. W sumie wiele informacji na moim facebookowym wallu poświęconych jest literaturze. Taki sposób dobierania informacji jest bardzo wygodny – sama decyduję o tym, które informacje mają do mnie dojść. Przynajmniej czuję się na bieżąco z małym wycinkiem książkowej rzeczywistości.

Raporty Biblioteki Analiz

Raz w roku nadchodzi ten moment, kiedy Biblioteka Analiz wydaje kolejną część raportu poświęconą rynkowi książki. Zwykle składa się z kilku grubych tomów, ale w zasadzie wypieków dostaję przy pierwszym – „Wydawnictwa”. Tabelki, analizy, liczby! Raport prześwietla branżę wzdłuż i wszerz, precyzuje listę bestsellerów, analizuje działania wydawców, krytycznie spogląda na dystrybucję i przyszłość książki. Dla niektórych książka nudna jak z flaki z olejem, dla mnie tekst, który zawsze mam przy łóżku.

rynek-ksiazki.pl

Raczej informacje o branży wydawniczej niż o książkach. Targi, nagrody, biznes książkowy. Czasem warto wpaść i dowiedzieć się, co w trawie piszczy.

ArtPapier (i czasopisma krytycznoliterackie)

Regularnie czytam numery artpapier.pl (sama też czasem piszę) i dwutygodnik.pl. Nie odmówię sobie lektury nowego numeru FA-artu lub Opcji. Rzetelne recenzje krytycznoliterackie i eseje autorstwa krytyków lub akademików. Tu raczej nie szukam informacji o nowościach (z wyjątkiem ArtPapieru i Dwutgodnika), ale mięsistej i poważnej analizy. Czasem konfrontuję się ze zdaniem kolegów po piórze, czasem zaglądam w zwykle nieinteresujące mnie rejony. I chociaż los krytyki literackiej stoi pod znakiem zapytania, cenię miejsca, gdzie mogę na przestrzeni kilku stron zapoznać się z konsekwentnie sformułowaną opinią.

Dlaczego obserwowanie nowości wydawniczych jest ważne dla pisarza? Pewnie, możesz machnąć ręką na innych i tworzyć co Ci w sercu gra. To bardzo dobry pomysł i w pełni szanuję takich twórców. Wiem jednak, że niektórzy podchodzą do pisania w nieco inny sposób – najpierw stanę się nieco znany, zachęcę czytelników, a potem opowiem im tę historię, która gra mi w sercu. Wtedy warto monitorować nowości, aby sprawdzić, czy nasz tekst wpisuje się w trendy, czy nieco odstaje. Ani jednego, ani drugiego nie musimy rozpatrywać w opozycji dobrze-źle. Jednak redaktorzy również monitorują rynek, a relacja pomiędzy Twoim tekstem a obecnymi trendami może mieć wpływ na jego wydawniczą przyszłość (jak pisałam tutaj). Podejrzewam też, że każdy autor, wydawca, krytyk czy czytelnik ma inny sposób na trzymanie ręki na pulsie. Z chęcią poznam Twoje sposoby na tropienie nowinek!